Udało się urodzić… teraz kolejne 18-naście lat już z górki:)
|
Kąpiele nie należą do przyjemności |
A tak na poważnie to wcale
nie było łatwo. O porodzie nie będę
się rozwodzić, bo to dość intymne, a poza tym ważniejsze co tu i teraz! Maleństwo dało się przekonać do
maminej piersi i na każde popiskiwanie przystawiam ją do mlekopoju. Nawet nie
myślałam jak ta funkcja dojarki będzie mnie radować. Teraz trwa etap
przyzwyczajania i wyczuwania się nawzajem. Powoli rozgryzam o co w tym wszystkim
chodzi- musi mieć sucho i pełen brzuszek- ot definicja szczęścia! Okresy dziennej aktywności noworodka powoli
się wydłużają- robi ślicznego zeza i poznaje swoje łapki. Staramy się pokazać Lili,
że świat nie tonie w różu i demonstrujemy inne kolory. Na razie największe
zainteresowanie budzi czerwony no i OKNA.
Śmiejemy się z Radkiem że na całe szczęście mamy trochę szyb w mieszkaniu. Mała
fiksuje na nich zafascynowane oczka i przerywa nawet swoje najgorsze lamenty. A
wypłakuje nam co dzień swoje żale i troski donośnie i zupełnie nie skrycie.
Ja również muszę przyznać dość często pochlipuję- bo Radek ma pracę, jakieś
inne życie, ludzi wokół siebie, obowiązki, cały czas jeździ coś załatwia a ja
siedzę w domu i próbuję chować jak umiem naszego bobasa. Instynkt macierzyński
nie ma przycisku on/off , więc nie da się go tak po prostu włączyć. Gdy wyjęto
mi małą, czegoś zabrakło. Organizm musiał się przełączyć na system awaryjny.
Teraz powoli dochodzę do siebie. Ale jeszcze sporo pracy przede mną tej
fizycznej i tej która zatrzyma huśtawkę emocjonalną. Jak na razie sprawdzamy się
całkiem nieźle w paziowaniu;)
Zarabisty Brokuł tam na stole Siedzi :D pozdro dla mnniejszej ;) Regards Mario
OdpowiedzUsuń