Przyszła jesień i czas ażeby się z chustą przeprosić! Nie
wiem czy to zależne od wieku czy preferencji Kicionka ale chusta zdała egzamin
w noszeniu. Otóż dziecię moje woli przy sercu być noszone aniżeli w wózku
opasane. Pragnąc wychować nasza córcię na byt niezależny dajemy upust jej
żądzom niekoniecznie dla nas zbawiennym. Przywitaliśmy zatem jesień złocistą
spacerkami po osiedlówce nosząc Lili w chuście. Opatulenie o tyle bardziej się
teraz podoba że rączki wolne jak i wola okręcania głowy na wszystkie dwie
strony. Wybiło 5miesięcy na zegarze życia to i preferencje nowoprzybyłego
Ziemianina nieco zmianie ulec się zdały. Plecy mimo wszystko bolą po takiej przechadzce
ale chociaż młode nie kwili i bicepsu nie nadwyrężam. Najważniejsze żeby
witaminy D trochę zsyntezować (co to w kapsułkach od narodzin się podaje przy
piersi karmieniu) oraz zawiązać tę więż co niektórzy zwią kangurowaniem. Przechodnie
(w tym sędziwi sąsiedzi) spod byka patrzą na te moje dziwy. Bo dziecka do wózka
nie przyzwyczajam tylko na kompromis idę.. jak się drzeć w niebogłosy zaczyna
to na rączkę.. cóż nie mam serca do łez mego Kochania. Z gondoli wyrosła a na
spacerówkę czas jeszcze przyjdzie. Podsumowanie dnia i wartości: po 1. żeby
Lili była zdrowa, po 2. żeby była szczęśliwa, po 3. żeby podłoga w dużym pokoju
była czysta..
Sama zastanawiałam się nad taką chustą, ale końcem końców dostałam od koleżanki specjalne nosidełko. Będę synka na spacery wózkiem zabierać, ale jeśli zacznie płakać to go do tego nosidełka włożę.
OdpowiedzUsuńŚliczna dzidzia swoją drogą. Pozdrawiam i zapraszam do siebie:
http://mojedorastanie.blogspot.co.uk/