obraz

obraz

piątek, 27 stycznia 2012

LiLi - czyli panna Liliana

Maleństwo będzie dziewczynką. Na imię jej Lili- Liliana przez jedno „n”.          Na szczęście nie będzie Natalką mimo uporu taty ani Zuzią z powodu moich upodobań. Nie będzie też miała na imię tak jak większość dziewczynek w jej wieku, żadne Oliwki, Amelki, Lenki wyczytywane co trzecie z listy obecności. Może nawet przez całe swoje życie nie spotka nikogo o tym samym imieniu. Chcieliśmy podkreślić jej wyjątkowość. Poza tym imię to bardzo poważna sprawa. Nadając je dziecku w pewnym sensie określa się jego osobowość. Wiadomo że Natalka byłaby córeczką tatusia, grzeczną ,ułożoną, z Wielkim poczuciem własnej wartości i piątkami z matmy, a Zuzia malutkim urwiskiem, kroczącym własnymi ścieżkami i drącym koty z chłopakami w szkole czy na podwórku. Lili natomiast ma w sobie magię wyjątkowości. Tak naprawdę nie jest ściśle określone. Nikt nie ma ścisłego wyobrażenia lili wodnej. Kwiat którego pojęcie jest tak samo ulotne jak i urocze, kojarzące się z  kobiecą delikatnością a jednocześnie mające piękny majestatyczny wygląd, odczuwające ciepłym i kruchym serduszkiem ale i mające chłodny dystans do rzeczywistości.  Niech będzie kim zechce… punkiem (moja wizja) czy królewną (wizja przyszłego taty).. ważne żeby się spełniało w tym co chce robić. Nasza rola polega na pokazaniu jej różnych możliwości. Sama wybierze. Już wspominałam że to dziecko w moim brzuchu wydaje się być całkiem niezależne?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Translate/Übersetzen