Tu widać Lili zarysowanie na czole |
Jakoś tak się podziało, że nie rozmawiamy z naszym dzieciem za
wiele. Wiem, że są mamy (często owe spotykam) które potrafią w ten swój
mamowaty-słitaśny sposób do dziecka przemawiać. Co poradzić- ja tak nie mam.
Próbowałam coś kiedyś gadać, ale młoda a to w płacz uderza a to akurat czym
innym zainteresowanie przejawia- porzuciłam więc samotne monologowanie i proste
prośby wyrażać poczęłam. Teraz z 8miesięcznym
stażem nieco więcej rozumieć potrafi- śpiewamy więc dużo i tańczymy, po angielsku
nieco bajki czytamy. Lili reaguje zdecydowanie nie tylko na swoje imię ale z obserwacji
wynoszę, że na ton głosu również.
Oczywiście nastał czas sprawdzania rodziców ograniczeń słowa „NIE” i „nie
ruszaj”. Niestety maluchy zdolne są do podejmowania wyzwań mimo przewidywanej w
naszym mniemaniu klęski w ich wydaniu. Nabiła sobie już z tuzin guzów upadając z różnych
wysokości lub przytrzaskując sobie łapki w różnych niezależnych od nas
okolicznościach. I niech mi ktoś powie że małe dziecko można upilnować? Chyba
wolę wychodzić z założenia-skoro chce koniecznie wleźć na ten płot to mu
pozwolę, bo kolejne moje „Nie” może prowadzić tylko do frustracji i zachęcić do
kolejnej wspinaczki. A niech spadnie ten raz czy drugi, trzeci może… Upadać też
musi się w końcu nauczyć. Na szczęście Dzieci tak jak Koty zawsze spadają na
cztery łapy:)
Witam :)
OdpowiedzUsuńZgadzam się całkowicie .. dziecko raz,drugi upadnie to może się nauczy że kolejny raz wspinać się nie wolno ;) ze wskazaniem na MOŻE ;)))
U Nas etap wspinania już minął jednak teraz na tapecie jest ..wpychanie sobie do nosa np. serka wiejskiego.. ;))
Pozdrawiam !