obraz

obraz

poniedziałek, 28 stycznia 2013

Uspołecznianie



Tak mi się cholernie wydaje ważne być częścią czegoś większego. Może stąd bierze się ten pęd do grupowej przynależności. Odkąd pamiętam do czegoś należałam, miałam znajomych i od pierwszej klasy liceum zawsze miałam chłopaka. Ale tak naprawdę do nikogo się nigdy nie przywiązywałam. Nie nauczyłam się nawiązywać trwałych relacji. Poznałam bardzo wiele osób, ale tylko z garstką utrzymuje jakiś tam kontakt. Chyba bardziej przywiązuję się do rzeczy. Mimo wielu przeprowadzek mam swoje pudło, taszcze w nim wspomnienia czyli tzw do niczego nieprzydatne drobiazgi, które tylko dla mnie stanowią większą wartość i trudno byłoby mi się z nimi rozstać. Nauka z życia płynąca jest dość prosta, nie trzeba być ekstrawertykiem (choć ci mają łatwiej). Wszystko na świecie dąży ku uspołecznianiu. Praca w grupie zaczyna się już w podstawówce, a potem wlecze się przez liceum i czasem przydaje się na studiach:) W biurowcach też coraz częściej pracuje się w otwartych przestrzeniach, które nie sprzyjają tym którym łatwiej się skupić w samotności. Pomimo badań dowodzących o przewadze introwertyków pod względem IQ czy kreatywności. Na całe szczęście udało mi się trafić na człowieka który tak jak ja niezbyt przywiązuje się do ludzi. Nie chcemy jednakowoż wychować naszego dziecka na odludka. Zwiedzam więc z Lili różniaste kluby Malucha, których odnotowuje w ostatnim czasie wysyp. Chcę żeby poznawała inne dzieci, uczyła się od nich i nie krytykuje integracji jako zło konieczne. Trochę sztampowo i podręcznikowo, trochę zmuszona przez niekorzystne zimowe warunki, chcę jej dostarczyć jak najwięcej możliwości korelacji z innymi astronautami, którzy uczą się dopiero wykorzystywać naszą planetę. Tak jak my będzie miała wybór. Może zostać samotnikiem albo wybrać się nieznaną nam ścieżką bycia ekstrawertykiem. Bo co jak co ale baby jednak lubią być w centrum zainteresowania. A jakoś tak wylosowało że rośnie nam niezła babeczka…


Polecam wykład na temat potęgi introwertyków:

sobota, 19 stycznia 2013

Nie rozmawiamy



Tu widać Lili zarysowanie na czole
Jakoś tak się podziało, że nie rozmawiamy z naszym dzieciem za wiele. Wiem, że są mamy (często owe spotykam) które potrafią w ten swój mamowaty-słitaśny sposób do dziecka przemawiać. Co poradzić- ja tak nie mam. Próbowałam coś kiedyś gadać, ale młoda a to w płacz uderza a to akurat czym innym zainteresowanie przejawia- porzuciłam więc samotne monologowanie i proste prośby wyrażać poczęłam. Teraz z 8miesięcznym stażem nieco więcej rozumieć potrafi- śpiewamy więc dużo i tańczymy, po angielsku nieco bajki czytamy. Lili reaguje zdecydowanie nie tylko na swoje imię ale z obserwacji wynoszę, że na ton głosu również. Oczywiście nastał czas sprawdzania rodziców ograniczeń słowa „NIE” i „nie ruszaj”. Niestety maluchy zdolne są do podejmowania wyzwań mimo przewidywanej w naszym mniemaniu klęski w ich wydaniu. Nabiła sobie już z tuzin guzów upadając z różnych wysokości lub przytrzaskując sobie łapki w różnych niezależnych od nas okolicznościach. I niech mi ktoś powie że małe dziecko można upilnować? Chyba wolę wychodzić z założenia-skoro chce koniecznie wleźć na ten płot to mu pozwolę, bo kolejne moje „Nie” może prowadzić tylko do frustracji i zachęcić do kolejnej wspinaczki. A niech spadnie ten raz czy drugi, trzeci może… Upadać też musi się w końcu nauczyć. Na szczęście Dzieci tak jak Koty zawsze spadają na cztery łapy:)

sobota, 12 stycznia 2013

Kino i teatr- czyli ukulturalnianie siebie i Lili



Lili on stage!

Z dzieckiem w dużym mieście nie jest tak źle! Mimo, że Łódź nie predestynuje do miejsc w których się dobrze czuję, za to oferuje szeroki zakres kulturalnych niebanalnych rozwiązań na spędzanie wolnego czasu z dzieciakiem- niemowlakiem. O ćwiczeniach już mowa była. Teraz czas na kino i teatr! W środę dane mi było obejrzeć film na dużym ekranie. O 12 w Silverze za 15 złociszy można podelektować się smakiem nowowypuszczanych premier. Akcja nazwana jest Multibabykino, stanowi doskonałą alternatywę dla programu porannego w TV. Tylko trzeba ruszyć zad i najlepiej uśpić dziecię. Mnie się udało obejrzeć „Bejbi bluesa”. Film kiepski ale sama akcja z kinem dla mam bardzo fajna, więc może jeszcze kiedyś się wybiorę. Oprócz nas na widowni zastałam tylko jedną mamę z juniorem. A dzisiaj trafiła nam się zacna okazja bycia z Lili na pierwszym w jej życiu spektaklu. 30 min. Bardzo interaktywny. Z muzyką. Rysowaniem. Pudełkami. Kicaniem. Po przedstawieniu dzieci mogły zawładnąć sceną, pobawić się piłeczkami-śnieżynkami, porysować po tablicy i zjeść na cześć banana! Super gratka dla niejednego niejadka! Głodni sztuki zostali pożywieni i z pełnym brzuszkiem udałyśmy się na popołudniową drzemkę..

wtorek, 8 stycznia 2013

2013 Willkommen!



Radzio na placu boju!
Idą zmiany..A potrzeba zmian duża. Noworocznie odebraliśmy nasze nowe lokum… i mój ukochany powziął się samemu realizacji przebudowy. Cóż szkoda tylko że nie ma o tym bladego pojęcia, ale o honor tu chodzi czy o coś i tak nie zrozumiem bo jestem kobietą podobno. A że coraz bardziej asertywny się staje choleryk, to musiał postawić na swoim. Raz ten odpuszczę- niech myśli że ma przewagę, to i ja mojej korony nie stracę. Siedzi więc teraz i dziubie te ściany, oby tylko co dobrego z tego ustępstwa spod pantofla wyszło! A co do dziecia naszego to krokami milowymi Nowy Rok przywitał. Samo siedzi, samo na nogi już wstaje, samo się pobawić potrafi i ugryźć cyca co ją karmi też samo czterema zębiskami potrafi. Etap życia Kocika gdzie położony leżał mamy już za sobą. Teraz trzeba być na nowo kreatywnym i zabawy z przemieszczaniem wymyślać, co by trochę spokoju w zamian otrzymać. Więc mama robi tunele ze stołków przykrytych kocem i daje szeleszczący papierek od cukierka w nagrodę. Najważniejsza jest moi mili MOTYWACJA! W przypadku małych dzieci wystarczy cukierek lub grzechotka, w przypadku nieco starszych, nastolatków, studentów, nierobów i starców- pieniążek:) Oprócz tuneli, są zjeżdżalnie z przewijaka, schody z pudełek na zabawki po których można się podciągać i skradać oraz ulubiona zabawa maluchów w Lili wieku (8mcy)- Akuku lub jak kto woli w wersji ang. Pikaboo. Na koniec jeszcze wrzucę mój wątek dotyczący postanowień noworocznych: odstawić Lili od cyca bo niestety nadal nie potrafi beze mnie zasypiać, oddać cholerną pracę magisterską i nie mieć już nic wspólnego z szanowną uczelnią, chodzić na Jogę (regularnie! co piątek), obejrzeć wszystko co grali przez ostatnie półrocze w kinie i przeleciało mi koło nosa, nadrobić spektakle w Łodzi bo grają w końcu nowe i zacząć gonić za marzeniem o pracy w zawodzie..
Dziecko siedzi
Dziecko stoi

TADAM

Translate/Übersetzen