Nasze dziecko tak szybko dorasta.. chciałoby się rzec. Lili zaliczyła dzisiaj pierwszy dzień w szkole uff tylko 20 min co prawda ale jak na 4-miesieczną dzidzie to i tak sporo. Cóż takie czasy że trzeba kształcić od kołyski i to dosłownie. Każdy wie że po studiach pracy nie ma więc inwestujemy w języki. Lili przeżyła pierwszą w życiu lekcję języka angielskiego które nam bardzo przypadły do gustu, od razu zapisaliśmy Lili na kolejne zajęcia. Radek z racji że sam gadał w tym języku mając lat sześć chciał swoje dziecko wykształcić od małego. Mi się pomysł spodobał o tyle że w końcu będę miała chwilę dla siebie bo to on będzie nasze bejbi tam zabierać. Inicjatywa jego, realizacja pomysłu też jego. Zajęcia bardzo ciekawe i chodzi głównie o osłuchanie. Dzisiaj machaliśmy do zwierzątek i uczyliśmy się słówek: „dog, frog, kangaroo”. Fajnie by było udwujęzycznić naszą Kotkę. Mnie się na angielski nie chciało chodzić (godzina 7.00 w liceum temu nie sprzyjała) więc będę nadrabiać z własnym dzieckiem. Metoda nauczania to oczywiście szkoła Helen Doron dla najmłodszych (BBS- Baby’s Best Start) i każdemu śmiało polecam! Nie dość że dziecko obsłucha się w obcym języku to jeszcze nauczy migusia (systemu porozumiewania z otoczeniem zanim zacznie mówić) oraz zajęcia wpływają na motorykę dziecka i rodzica (Radek się nieźle w te 20min napocił). Już sobie wyobrażam Lili która zaczyna mówić do wszystkich Hellooo bez polskiego akcentu! I najważniejsze- bardzo jej się podobały zajęcia, bez płaczu i przerwą na ssanie cyca, mówi samo za siebie:)
P.S. Link do naszej szkoły i opis całej metody nauczania Helen Doron znajdziecie poniżej:
http://helendoron.pl/lodz-widzew/kursy-2/bbs/
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz