obraz

obraz

środa, 1 lutego 2012

Co Jemy

Co do diety w trakcie ciąży to uważam że nie jest ona istotna. Kobiece zachcianki rządzą! Ja nie mam specjalnej ochoty na pożeranie kilogramów słodkości czy jedzenie czegoś w rodzaju mieszanki tortu z ogórkiem kiszonym i odrobiną chili. Za to żelki stały się nieodzownym elementem każdej samochodowej wyprawy, a chipsy najlepszą i najszybszą kolacją we dwoje (no może już troje) na którą możemy sobie pozwolić.  Mój luby boi się o maleństwo że może być w stanie świecić w ciemności jeżeli nie zmienię swoich przyzwyczajeń.  Nie gotuję. Więc zastępczym wyjściem jest pizza albo azjatyckie żarcie w osiedlowym barze.  Od kiedy tu zamieszkaliśmy jesteśmy częstymi bywalcami, a przyszła mama ma prawo do większych porcji.  Czasami żałuję że nie wykorzystuję bardziej mojego błogosławionego stanu. Na przykład nie budzę się w środku nocy z ochotą na jakąś rybkę lub wielką porcję pistacjowych lodów, a mój ukochany nie mogąc  słuchać  dłużej dramatu próbuje zdobyć wymarzoną dawkę pożywienia i spokojnie zaznać resztki snu która mu została przed pracą. Albo po prostu nie jestem wyrachowaną ciężarną egoistką! Co do używek: nie palę (rzuciłam wraz z pojawieniem się drugiej kreski na teście). Ważna jest silna wola ale motywacja okazuje się być 1000 razy istotniejsza. Nie wyobrażam sobie w pełni  świadomie podtruwać płucka własnego dziecka.  Za to odrobina alkoholu to już co innego:) Pół kieliszeczka wina do kolacji albo piwo od 0 do 2% wpływa  na lepsze sny mamy i oczywiście maleństwa. Ostatnio udoskonaliłam też pocałunki z przyszłym tatą, który  obawia się zostania przeze mnie alkoholikiem. Już śpieszę z wyjaśnieniem. Otóż poję mojego faceta whisky, po czym jego język smakuje jak nasiąknięte alkoholem wisienki. Mniam.. Aż chce się całować i wysysać język dosłownie do ostatniej kropelki. Polecam wszystkim ciężarnym żyjącym w trzeźwości a czasami w wstrzemięźliwości.  Pomaga w namiętnym nawiązaniu bliskości a przyjemność dla dwojga:) Poza tym witaminuje się  regularnie ‘prawie’: kwas foliowy (wg naszej ginekolog zalecany do końca ciąży zapobiega wadom rozwojowym), cynk (na donoszenie w terminie i lepsze serca bicie ), magnez (żeby mała prawidłowo wzrastała) , tran (na nie bycie przez dziecko alergikiem).  Do tego próbuję unikać i niemal mi wychodzi: sery pleśniowe, mięso wędzone (tęsknota za kabanosikami..) lub surowe, jedzenia przez sen czy jedzenia w nadmiarze. Nie chcę przytyć za dużo, najlepiej nie tyłabym w ogóle ale każdy się z tym kłóci nawet fizjonomia w moim stanie. Także dopuszczalne 10-12 kg jestem w stanie ścierpieć dla dobra ogółu.  Najwyżej po ciąży rozpocznę protest. Teraz mogli by mnie uznać za hipokrytkę. Ciężarna i strajk głodowy – przeczy zdrowemu rozsądkowi. Także od czasu do czasu próbuję podjadać i zmuszać swój układ pokarmowy do przetrawienia kolejnej porcji brokuł, sałaty (byle bez rukoli), ryb, szpinaku i dużej ilości nabiału. Na szczęście niedługo  koniec wyrzeczeń i wrócę do formy! Przynajmniej taką żywię nadzieję:)

P.S. Polecam! http://bachormagazyn.pl/2011/11/08/redaktor-reka-na-tropie-kolejnego-wielkiego-klamstwa/#more-1147

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Translate/Übersetzen