Nasze dziecię wchodzi w nowy etap: etap nauki prostych
czynności, słów, zabaw. Stare zabawki szukają nowych właścicieli. Ubranka
poprasowane i posortowane odpoczywają na strychu. W co tu się więc bawić? Ano
ano teraz dziecię ze mną pierze, wiesza pranie, pośpiesza moje gotowanie, bazgrania
się uczy kredą przede wszystkim bo chodnika nie trzeba potem wycierać, dorobiła się własnego stolika i urządza mini tea party dla domowników. Robi się
humorzasta i potrafi kiwać głową wydając przy tym ostentacyjne y-y co znaczy stanowcze
„nie” w jej wykonaniu. Dużo co prawda nie mówi ale znacznie więcej rozumi. Ja
mam tak z językami obcymi. Po Radku ma rzęsy i to by było na tyle. Zmienia się
nasz świat. Wchodzimy na kolejny level. Jestem już mocno zmęczona. Od września
młoda wita się więc ze żłobem;)
obraz
poniedziałek, 26 sierpnia 2013
środa, 14 sierpnia 2013
Day-off
Gdy spoglądam zza okna pociągu obrazy przeskakują bardzo
szybko. To co było teraz zaraz jest już potem a na końcu znika w oddali. Mój
pociąg jedzie zwyczajnie, nie pędzi, dobrze trzyma się torów. W przedziale jest
nas troje. Lubimy ze sobą podróżować. Początkowo było nas dwoje ale po drodze
ktoś niespodziewanie wsiadł do pociągu i akurat wybrał nasz przedział. Jestem
szczęśliwa choć nieco znudzona. Jak każdy podróżnik potrzebuje chwili
wytchnienia. Kiedyś potrafiłam samotnie przemierzać świat. Teraz zawsze obok mam
moich towarzyszy. Pociąg się zatrzymuje. Wysiadam na stacji Łódź Centrum. To
nowa stacja, ciągle w budowie.
Odwiedzam miejsca mi dobrze znajome. Kosztuje herbaty Ideał Delikatności w ulubionej niegdyś kawiarni. Kupuje bilet na seans o 13 z nadzieją że tego filmu nikt nie wybierze (o jedzeniu i jeszcze w Hiszpanii) ale niestety i tu trafia mi się jakaś parka kompanów.. potem jadę na spotkanie z dawnym znajomym. Zaliczamy spacer po Piotrkowskiej, ile tu nowości! Jemy obiad w dzielnicy Hipsterów czyli dawne China Town przerobione na postmodernistyczną dzielnicę spotkań młodzieży nieco bardziej kulturalnej i undergroundowej gdzie ciągle śmierdzi tym samym ludzkim szczochem. Nagle słyszę gwizd mojego pociągu nawołującego do odjazdu. To koniec wycieczki. Wracam nieco zmęczona ale to zmęczenie pozytywne, pełne miłych zdarzeń. Opowiadam o wszystkim moim towarzyszom podróży i zasypiamy jeszcze przed ciszą nocną.
Dobrze że konduktor miał dziś wolne. Inaczej trudno było by mi wysiąść. Mam bilet na podróż w jedną stronę.
Konduktorem jestem ja.
Subskrybuj:
Posty (Atom)