Nie było łatwo. Oj nie było.. Trzymałam się jednak twardo
wskazówek Doroty Zawadzkiej. Konsekwencja popłaciła. Retrospekcja. Pierwszy
dzień: szloch jakby ze skóry dziecko żywcem obdzierali i mama stojąca za ścianą
ściskając mocno serce w pięść żeby nie dać się tym łzom krokodylej rozpaczy.
Tata zajmuje się sobą (tyle jeśli chodzi o mentalne wsparcie, przynajmniej nie
wadzi). Dzień drugi: dziecko kwili ale czułe głaskane przez maminą łapkę usypia
już z mniejszym żalem. Dzień trzeci i czwarty: naukę trzeba było kontynuować u
dziadków. Nie było łatwo ze względu na nowe warunki i mamę śpiącą na tym samym
łóżku- ale cierpliwie znosząc wszystkie rodzaje buczenia usnęła samodzielnie.
Dzień piąty: O wiktorio! Oddała się w ramiona Morfeusza bez łez, jęku, czy
grymaszeń. Dla mnie to sukces ogromnej wagi z racji bezterminowego karmienia
piersią Lila miała w nawyku usypiać przy dostawie do cyca. Tych co karmią potomne
butlą ten problem raczej nie dotyczy. Oczywiście pokłony i brawa należą się
tylko w tej części. Dalsza część nocy również zasługuje na wprowadzenie stopniowych poprawek. Z racji nieprzerwanej laktacji dziecię budzi się w nocy i żłopie na
śpiocha, po czym panoszy się w poprzek rodzicielskiego łoża i spycha jednego a
to na ścianę a to na podłogę. Kolejne zadanie będzie zatem polegać na nauce
spania we własnym łóżeczku dłużej aniżeli do godz. 2.30.
Co nam pomogło w zasypianiu (z cyklu porady dobrej mamy):
- Zasypianie samodzielne w Żłobie
- Maskotka-przytulaniec w naszym
przypadku Kotek
- Pierwszego dnia konsekwentne co
pare minut odkładanie Lili do pozycji poziomej
- Cisza/ brak jakiegokolwiek odzewu
ze strony mamy
- Głaskanie po głowie
- Konsekwencja i pewność w naszej
głowie, że jeśli powiedzieliśmy „a” to musimy wytrwać
- W zastępstwie mojego mleka robię małej wieczorem
kubek kakao na mleku modyfikowanym, który ona przez rurkę ochoczo wypija
- Jeśli nie możecie liczyć na
męża/partenera przy usypianiu bo ma za miękkie serce na dzieciowe krzyki to wyślijcie
go po piwo albo niech się zajmie swoimi rzeczami na kompie (najlepiej z użyciem
słuchawek).
Powodzenia!
Niedługo zdam relacje z powodzenia kolejnego stawianego
sobie samej i małej zadania.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz