Poszłam do pracy. Moją pensją mogłabym opłacić żłobek i
jeszcze starczy na waciki. Lili czas w żłobku dzieli dokładnie pół
na pół z byciem w domu z powodu nowoprzyplątanego wirusa. Ale mimo wszystko
jesteśmy szczęśliwsi. Ja mam odskocznie od ciągłego zmieniania pieluch i świat
znów nabrał ciekawszych kolorów. Uczucie że inni się rozwijają a ja ciągle
jestem ograniczona do bycia Mamą (a mamy jak wiadomo nie mają weekendów) powoli maleje. Zdarza mi się nawet rozmawiać z ludźmi na tematy nie dotyczące potomstwa. Tata za to odnalazł się całkiem dobrze w roli mamy. Zdecydowanie zacieśniła się ich relacja. Nauczył się smażyć Lili cudne kotleciki, ugotować pomidorówkę czy przejść cały rytuał z
piciem kakao. Największym jednak osiągnięciem Ojca Polaka było odłożenie małej
do łóżeczka i jej uśpienie. Co każdej Matce Polce przypada akurat w pakiecie
obowiązków. Wreszcie pępowinowa więź przestała mnie krępować i mogę swobodnie oddychać. Szczęśliwa matka=
szczęśliwe dziecko. Nic nowego a jednak? Wracam padnięta ale z głową
pełną pomysłów. Zawsze miałam plastyczne ciągoty chociaż do prawdziwego talentu
mi jeszcze daleko. Wymyślam stojąc w korku różne twórcze zabawy. Poniżej przedstawiam rezultaty naszej pracy:
Hit! Domek papierowy do złożenia i malowania (do kupienia w Lidlu lub Tesco na 30 zł) do tego warto doliczyć folie malarską jeśli chcecie malować farbami. Moje dziecko nie lubi brudzić łapek (ma jakąś fobię wyrobioną w żłobku) w zamian użyłyśmy pociętej gąbki do mycia naczyń.
Hit! Domek papierowy do złożenia i malowania (do kupienia w Lidlu lub Tesco na 30 zł) do tego warto doliczyć folie malarską jeśli chcecie malować farbami. Moje dziecko nie lubi brudzić łapek (ma jakąś fobię wyrobioną w żłobku) w zamian użyłyśmy pociętej gąbki do mycia naczyń.
dekorowanie pierników pisakami-lukrami ( do kupienia w
Biedronce gotowe ciastka z pisakami)
Planujemy zakup plasteliny ale boję się o nasz dywan i odkładam to do niedalekiej przyszłości..