obraz

obraz

wtorek, 16 lipca 2013

Wakacyjny masochizm



Jeśli dziecko samo w sobie nie jest dla ciebie wyzwaniem to zabierz je nad polskie morze po środku wakacyjnego sezonu i trwaj w nadziei że dasz radę! Nie wiem od czego zacząć wymienianie epickości naszej wyprawy czy od korków i remontu drogi we Włocławku gdzie jeszcze jak wiadomo autostrada to na razie kupa gruzu która śmierdzi i nikt jej nie chce dotknąć czy od poszukiwań wolnego pokoju w cenach o których nie śniło się nikomu. Ale jesteśmy i wita nas morze, jak zwykle chłodno i ostrożnie. Za to plaża nie wita nas wcale bo nie ma tam ziarenka wolnej przestrzeni. Akurat trafił się upał i przypływ zmniejszając przestrzeń biwakową o połowę. Do tego nasze dziecie uderza w pisk anielski  bo zdążyło już drugi raz wylądować twarzoczaszką w piachu i nie może się do tego morskiego innego klimatu przyzwyczaić. Obraz sytuacji: piach jest wszędzie, ludzie są wszędzie, morze zimne, my zmęczeni, Lili głodna. Wiecznie głodna. Jeśli istnieje jakaś zależność pomiędzy dzieckiem a morzem to na pewno niekończąca się chęć jedzenia. Dlatego warto wcześniej pomyśleć o stercie przekąsek. 
Szczęściem ogromnym przywitaliśmy dzień drugi kiedy to upał się skończył i wywiało ludzi. Mieliśmy plaże dla siebie, koszyk pełen jedzenia i namiot (rzecz totalnie niezbędna z dzieckiem nad morzem). 

Jak dawniej mogłam spacerować z Lilą owiniętą w chustę a Radkowi po dwóch  piwkach zdarzyło się nawet zażywać morskich kąpieli. No i wszyscy się w końcu wyspaliśmy a przede wszystkim dziecie nasze przesypiało noce po 14h! Podsumowując dla nas pogoda oraz ilość dni w liczbie czterech jak na wyjazd z tak małym dzieckiem była wprost idealna.

poniedziałek, 1 lipca 2013

O niebyciu EKO i próbach EKO bycia


Je się jak widać!

            Piętrzyło się piętrzyło i w końcu zachwaściło cały mój umysł. Nie jestem EKO - ot co! Karmiłam dziecko słoiczkami- przyznaje że nadal się zdarza. Mała ma ogromny apetyt na..  życie, ja powoli zaczynam nie wyrabiać. Próbuję nowości. Zmagam się ze swoim lenistwem wzbijając się na wyżyny kreatywności. Ostatnio wpadłam w krąg ekomamusiek i po praniu mózgu zrobiłam zakupy w Botanice (czyli sklep ze zdrową żywnością dla niewtajemniczonych p.s. cholernie drogi). Czy jestem dobrą mamą pytam? Głównie siebie albo zamęczam do znudzenia moją drugą połówkę. Moje dziecko poznaje świat. Poznaje też smaki. Ale czy ja jej nie ograniczam? Czy daje jej ku temu nieograniczone możliwości? Bardzo bym chciała być dobrą mamą tylko trochę za szybko się zniechęcam. Na przykład gdy mała pluje tym co robiłam przez ostanie 3h kiedy ona w tym czasie słodko spała. Wdech wydech i przychodzi czas na kolejne próby. Amarantus ekspandowany, mąka kokosowa, bataty, awokado, mąka z kasztanów jadalnych, mąka orkiszowa typu 2000- to brzmi jak słowa obcego języka. Eh jak łatwo było po prostu przystawić dziecię do cyca i zastępować każdy posiłek ..sama nie musiałam nigdy uważać na dietę. Teraz mały żarłacz nauczył się wchodzenia na swoje krzesełko do karmienia i woła nagląco AM AM – to nie jest mówienie od końca słowa mama jak mogłoby się z pozoru wydawać a sygnał pośpieszający w ruchach osobnika odpowiedzialnego za dostarczanie racji żywnościowych. Dlatego najczęściej przyrządzam naleśniki- bo potrzeba jedzenia potrafi być bardzo głośna! 


 Z cyklu jedzenie w terenie- cały banan musi zmieścić się do paszczy żeby zwolnić łapki

Translate/Übersetzen