obraz

obraz

wtorek, 4 czerwca 2013

O domowych kurach, partnerstwie i focusowym artykule



Było landrynkowo. Sama mam takie wrażenie czytając ostatnio mojego bloga. Było o wypadach, basenach, filharmoniach etc. Dziecię zmienia postrzeganie rzeczywistości i kreuje codzienność na swoją mańkę. 
I żeby nie było .. ale zatęskniłam do bycia parą. Bo nikt nie powie już PARA mając na myśli trzy osoby. Czasem po prostu chcę się zjeść coś bez jazgotu i posiedzieć przy piwku bez pośpiechu, z Ludźmi jakimiś (i nie mam tu na myśli dziadków, braci sióstr ani w ogóle rodziny ale znajomych- chociaż tu krąg nieco mniejszy) gdzieś wyskoczyć. Jesteśmy szczęśliwi- ale nie znowu tak żeby od 6 rano do wieczora z tego szczęścia pękać. I kiedy duet się powiększa o nieprzespane noce, o nadmiar obowiązków  i  brak czasu na własne realne plany to robi się jakoś mniej przyjemnie. Nagle facet (cóż znam sytuacje z mojej strony to pisze) przestaje być tym wymarzonym- mniej otwartym na świat, mniej tolerancyjnym i jakoś mniej mówiącym o związkowym partnerstwie. Cóż temat w naszych polskich realiach jest mocno ukorzeniony. Tu kura domowa, tam głowa rodziny. I coś Cię strzela jak kolejny raz powtarzasz mu że jest coś w domu do zrobienia- co z przyczyn dla Ciebie mniej dla niego całkiem oczywistych nadal istnieje w czasie przyszłym. I tu dochodzimy do sedna sprawy czyli focusowego artykułu gdzie jakiś mądry of University wypowiada się że wg badań i statystyk to nie o kasę, seks czy wtrącających się we wszystko teściów młodzi ludzie kłócą się najbardziej ale o podział obowiązków. Jak pisze dalej nie chodzi o to kto robi pranie albo przygotowuje kolacje tylko o to że faceci robią nadal nie wystarczająco. Ale jak przyznaje nie ma co się dziwić bo na faceta to i tak dużo, jeśli nagle spadają na niego obowiązki należące dotąd do jego mamy no i jeszcze musi mu starczyć sił na bycie 100% tatą. Przecież robi o wiele więcej niż jego własny ojciec. Tutaj oklaski, kwiaty i podziękowania. Kto powiedział że to ja mam być rodzinnym dyplomatą. Ja lubię stawiać na swoim! Chcę partnerstwa i nie słucham wymówek w stylu „ale byłem cały dzień w pracy”. Dom to też praca i nie ma weekendów. Także moje drogie jeśli nadal wierzycie że wasz mężczyzna dba o dobro podziału waszych domowych obowiązków to wielki sprawdzian dopiero się zacznie wraz z przybyciem ukochanego potomka. Good luck and have Fun! To nie jest tylko polska rzeczywistość…


poniedziałek, 3 czerwca 2013

Na Safari




 Na Safari biega zwierz! Duży okaz i radosny. Ma swoich pobratymców ale miejsca im wszak starczy- tak fajnie jest tylko na Safari! NIeopodal Łodzi na obszarze 22 ha mieści się całkiem pokaźny wypas kóz, owiec, koników, krów, wielbłądów, lam, żyraf, lwów itd. co daje wynik bagatela ok. 300 zwierząt reprezentujących 80 gatunków. W dwie godziny żeśmy całość złazili, ale jest też opcja dla leniwców przejechania wszystkiego ciuchcią która niestety nie robi przystanków. Więc zdjęcia nie byłoby z lamą ani koników nikt by nie nakarmił trawą zerwaną spod ogrodzeniowej siatki.

 Po wszystkim można się pobawić z małymi kózkami w sianku albo dla co większych maluchów w wielkim namiocie sferycznym Figlarnia zwanym. 


  
Nie należę do miłośników zamykania zwierząt w klatkach ale owe Zoosafari nawet takiemu antyfanowi jak ja do gustu przypadło :) 


 Lilka miała radochę bo wreszcie książeczkowe zwierzęta które z taką miłością ostatnimi czasy przegląda wyszły z kartonowych stron na wyciągnięcie ręki. Niemal cały pobyt udało się jej przesiedzieć w wózku- oniemiała z wrażenia a to stan nie często występujący u naszego dziecia :)

 z królem Julianem

 z najlepszym przyjacielem Shreka

A tu na gapę Zookolejki mała pasażerka


Strona Safari:
http://zoosafari.com.pl/

Translate/Übersetzen